W tym tekście miałem opisać same zalety punktu kontaktowego Ministerstwa Cyfryzacji. Niestety, nie mogę tego zrobić.
Portal społecznościowy zablokował twoje konto lub usunął wpisy na profilu, a twoja reklamacja nie poskutkowała? Jeśli nie zgadzasz się z decyzją portalu, zgłoś to przez internet – pomożemy ci złożyć odwołanie. Tak reklamuje swój tzw. punkt kontaktowy Ministerstwo Cyfryzacji. Mówiąc krótko, jeśli masz jakiś problem z Facebookiem, uważasz, że zablokowanie twojego konta lub wpisu było bezzasadne, to możesz zgłosić się do ministerstwa, które w twoim imieniu zainterweniuje w portalu Marka Zuckerberga.
Zgłosiłem się
Od pewnego czasu Facebook całkowicie zablokował wpisy z mojej domeny geekweb.pl. Bez powodu, bez podania przyczyny. Po prostu, pewnego razu, nie było możliwe dodanie linku kolejnego wpisu na blogu – Facebook zaczął wyświetlać przy każdej próbie dodania postu z linkiem komunikat o złamaniu regulaminu, a właściwie o naruszeniu standardów społeczności.
Nigdy nie dowiedziałem się o jakie standardy chodzi, niezliczona ilość prób interwencji w tej sprawie spełzła na niczym – brak jakiegokolwiek kontaktu zwrotnego. Zresztą, ktokolwiek chciał lub chciałby skontaktować się z Facebookiem wie, że jest to niemal niemożliwe. Nie ma maili, numerów telefonów, formularzy kontaktowych. Ot, tak po prostu, nie pasuje ci, to spadaj.
Ministerstwo Cyfryzacji pomoże
W 2018 roku Ministerstwo Cyfryzacji podpisało z Facebookiem porozumienie na mocy którego umozliwa użytkownikom tego portalu społecznościowego składanie wniosków o ponowne rozpatrzenie decyzji, w ramach których czyjeś treści, strony czy profile zostały wcześniej usunięte lub zablokowane. Ministerstwo chwaliło się wtedy, że to rozwiązanie wspierające wolność słowa i pierwsze tego typu na świecie. Przyklasnąłem wtedy. By użytkownik mógł skorzystać z takiego punktu, musi spełnić dwa warunki. Po pierwsze, jego usunięte treści, profile czy strony muszą wpasowywać się w jedną z kategorii wymienionych w formularzu opracowanym przez ministerstwo i zatwierdzonym przez Facebooka. Po drugie, internauta powinien wcześniej odwołać się bezpośrednio do portalu społecznościowego od decyzji o usunięciu czy zablokowaniu treści, a sam portal odrzucić lub nie odpowiedzieć na wniosek w ciągu 72 godzin.
Wydawało mi się, że takie warunki spełniam, więc się zgłosiłem. Moja domena została zablokowana, nie mogłem (i nie mogę) publikować linków do geekweb.pl na Facebooku. W tym miejscu dodam jedynie, że moja domena nie została zbanowana przez Google, ani jakikolwiek inny portal – wciąż swobodnie zamieszczam linki na Twitterze, czy innych portalach. W mojej ocenie nie ma również najmniejszego powodu, aby uważać, że narusza ona jakiekolwiek standardy społeczności – zawsze dochowuję największej staranności, aby moje wpisy były rzetelne i poparte faktami. Przed dokonaniem zgłoszenia do Ministerstwa kilkanaście razy prosiłem również Facebook o ponowną weryfikację treści zamieszczanym w domenie. Bez jakiegokolwiek rezultatu i odpowiedzi.
Ministerstwo przyjęło i… na tym koniec
Zwróciłem się do Ministerstwa wykorzystując opisywany punkt kontaktowy.
Uprzejmie informujemy, że Pani / Pana zgłoszenie [1558] dotyczące zablokowanej treści bądź konta / profilu zostało przesłane do Portalu.
Dalsza obsługa Pani/Pana wniosku będzie odbywała się w formie elektronicznej. Informacja o odblokowaniu lub odmowie odblokowania zostanie przekazana na wskazany w zgłoszeniu adres mail.
Jeśli Portal nie odpowie na Pani/ Pana wniosek w ciągu 30 dni, zgłoszenie zostanie automatycznie zamknięte.
Otrzymałem informację zwrotną i pozostało czekać. Choć przyznam, że już w pierwszym momencie zwróciłem uwagę na adnotację, że jeżeli w ciągu 30 dni Facebook nie odpowie, to znaczy, że nie mamy twojego płaszcza i generalnie na tym się sprawa kończy.
Zgłoszenie wysłałem 15 lutego.
To już jest koniec
Na tym ten wpis mógłbym zakończyć, bo swoje oczekiwanie przedłużyłem znacznie dłużej, niż do 30 dni. Do dziś na swoje zgłoszenie nie otrzymałem żadnej odpowiedzi, czyli tak, jak obiecali. Nie wiem zupełnie dlaczego mój blog narusza standardy mitycznej społeczności Facebooka, a np. całkowicie nieprawdziwe informacje linkowane na Facebooku, mówiące np. o szkodliwości 5G mogą spokojnie być zamieszczane. Widocznie tak wygląda nowoczesna wolnośc słowa. Pierwsza tego typu usługa na świecie też wydaje się być raczej wydmuszką, skoro jedyne co można zrobić po 30 dniach bez odpowiedzi z Facebooka to powiedzieć: jeśli portal nie odpowie na wniosek w ciągu 30 dni, zgłoszenie zostanie automatycznie zamknięte.
I teraz tak, żeby nie było, że jestem stronniczy. Być może jeżli zgłosisz się do Ministerstwa to twoja sprawa zostanie rozstrzygnięta wzorcowo i po twojej myśli. Może się tak zdarzyć. W moim przypadku nie była i o tym, i tylko o tym, jest ten tekst.
Zobacz więcej