Czy kogoś w dzisiejszych czasach dziwi jeszcze zwolnienie z pracy za wpis na prywatnym koncie w social mediach?

Hall of.. shame?

Przykłady można mnożyć. W 2019 roku dyrektorka LOT Cabin Crew, czyli spółki PLL LOT odpowiedzialnej za rekratację i zatrudnienie personelu pokładowego została zwolniona. Powodem był wpis pani Richter na Facebooku w którym krytykowała wygląd tegoż personelu na pokładzie samolotu linii British Airways.

Dziś moją uwagę przykuła dyscyplina mundurowa i wygląd zewnętrzny członków załogi pokładowej British Airways. Niewypastowane buty, dziury w rajstopach, opinający się mundur, podwójny podbródek, psujące się i nierówne zęby, fryzura w nieładzie. Jeśli o resztę obowiązków dbają jak o swój wygląd to… nie, nie poddam się efektowi aureoli i nie będę wyciągać wniosków dotyczących kompetencji zawodowych na podstawie wyglądu.

– napisała na kanale publicznym i niedługo po tym swój wpis usunęła, ale zdążył on już zainteresować media. Została zwolniona w trybie natychmiastowym za przekroczenie granic etycznych i prawnych, przeczytać można było w oświadczeniu przesłanym portalowi Fly4Free, który, jako jeden z wielu, opisał sprawę.

źródło: https://www.facebook.com/aflyguyslounge

Inny, znany przykład, to sprawa byłego pracownika IKEA (Polska), który został zwolniony przez szwedzkie przedsiębiorstwo za, jego zdaniem, narzucanie pracownikom firmy stosunek do postulatów ruchu LGBT, który radykalnie różni się od nauczania Kościoła Katolickiego. W reakcji na to działanie umieścił on komentarz na wpis w serwisie społecznościowym:

Pismo Święte mówi: “biada temu, przez którego przychodzą zgorszenia, lepiej by mu było uwiązać kamień młyński u szyi i pogrążyć go w głębokościach morskich”. A także: “Ktokolwiek obcuje cieleśnie z mężczyzną, tak jak się obcuje z kobietą, popełnia obrzydliwość. Obaj będą ukarani śmiercią, a ich krew spadnie na nich”.

Otwartość na inne poglądy nie może stać się przyzwoleniem na słowną agresję wobec innych, wyrażoną w mediach elektronicznych, a także w bezpośrednich rozmowach z innymi pracownikami. Sprzeciwiamy się i reagujemy, gdy istnieje ryzyko naruszenia dóbr lub godności osobistej każdego pracownika. W naszej ocenie tak było w tym przypadku, dlatego podjęliśmy decyzję o rozwiązaniu umowy z pracownikiem. – odspowiedziała IKEA.

Najnowszy przykład dotyczy branży gier komputerowych. Ron Johnson był szefem jednego z pionów w Riot Games, amerykańskiego studia zajmującego się produkcją gier, odpowiedzialnego, m.in., za takie tytuły jak League of Legends. Po słynnych już wydarzeniach w których z rąk policjantów zginął George Floyd umieścił on na swoim profilu w mediach społecznościowych grafikę (słynną, kto przegląda sm z pewnością ją gdzieś zauważył) w której wynienione są wszystkie dawne przewiny tragicznie zmarłego mężczyzny z dopiskiem:

Nie ma powodu, aby wybaczyć jego zabicie, ale tego typu, kryminalny styl zycia, nigdy nie kończy się niczym dobrym.

Kierownictwo Riot Games uznało ten wpis za odrażający i rozpoczęło wewnętrzne postępowanie w trakcie którego stwierdzono, że firma musi szanować przwiązanie do politycznych poglądów każdego pracownika, ale ocena Rona (Johnsona, przyp. red.) była słaba i krzywdząca dla wielu z nas i naszego otoczenia. Stwierdzenie to było bardzo nietaktowne i podkopuje zaangażowanie z jakim stoimy przeciwko wszelkim aktom niesprawiedliwości, rasizmu, uprzedzeń i nienawiści. Ron zrozumiał, że w tych okolicznościach nie może być już skutecznym liderem w naszej oragzanizacji i złożył rezygnację.

Podobnych przykładów można by podać jeszcze kilka, ale..

Gdzie jest granica?

Zdaje się, że tak jak w każdym działaniu, najważniejsze jest zachowanie zdrowego rozsądku i przyzwoitości. Prywatnych poglądów nikt nam nie zabierze, ani nie zabroni ich posiadania, ale nawet w przepisach prawa (Ustawa o ochronie danych osobowych) poglądy polityczne określone są jako dane podlegające szczególnej ochronie, których, w zasadzie nie można poddawać przetwarzaniu. Dlaczego wobec tego mielibyśmy wyrażać je – i niejednokrotnie wyrażamy – i prezentować każdemu, kto będzie miał ochotę je poznać w mediach społecznościowych, których zasięg to potencjalnie kilka miliardów ludzi? Szczególnie jeśli swoje zdanie wyrazimy w sposób, który może być odczytany, jako mowa nienawiści i agresja, a przecież z tym bardzo często się spotykamy. A co z wolnością słowa, zapytacie? Nie jestem w stanie jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, ale warto w momentach przypływu emocji i chęci przelania ich na swoje konto zastosować zasadę mówiącą o tym, że nasz wolność kończy się tam, gdzie zaczyna wolnośc innego człowieka.

Czy wobec tego pracodawca może zwolnić pracownika za taki, nawet bardzo agresywny wpis? To pytanie retoryczne, bowiem powyższe przykłady mówią stanowczo, że może i to robi. W większości przypadków pracodawca powoła się na dośc ogólne przepisy kodeksu pracy mówiące o utracie zaufania lub odpowiedzialności z tytułu narażenia pracodawcy na szkodę. Wtedy naszym jedynym wyjściem pozostaje próba udowodnienia swoich racji w sądzie. W niektórych przypadkach w zakładach pracy istnieje np. polityka mediów społecznościowych lub inne dokumenty w formie regulaminu, które takie kwestie regulują z góry.