źródło: Komsomolskaya Pravda/Global Look Press

Pamiętacie wybryk rosyjskich komików, którzy zadzwonili do prezydenta Andrzeja Dudy jako sekretarz generalny ONZ? Tym razem na celownik wzięli premiera Kanady, Justina Trudeau.

W lipcu tego roku wszystkie stacje informacyjne i portale zastanawiały się jak to możliwe, że dwóch rosyjskich komików mogło tak prostu podszyć się pod sekretarza generalnego ONZ i zadzwonić do polskiego prezydenta. Zastanawiano się wtedy, i zupełnie słusznie, nad stanem polskich służb specjalnych oraz sposobów weryfikacji osób chcących skontaktować się z najważniejszymi urzędnikami w Polsce. Prezydent Duda nie był jednak ani pierwszą, ani ostatnią ofiarą żartów Aleksieja Stoljarowa i Władimira Kuzniecowa. Jednym z bardziej spektakularnych żartów, jakie do tej pory udało się zrealizować dwójce Rosjan jest podanie się za (wtedy) prezydenta elekta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego i porozmawianie z prezydentem Francji, Emmanuelem Macronem. W swoim cv maja również byłego prezydenta Ukrainy Petra Poroszenkę, czy premiera Wielkiej Brytanii Borisa Johnsona. Teraz padło na premiera Kanady Justina Trudeau.

Aby dostać się do premiera Kanady Stoljarow i Kuzniecow podszyli się pod znaną aktywistkę Gretę Thunberg. Fałszywa Thunberg wypytywała premiera Kanady o pokój na  świecie, NATO i Donalda Trumpa. Pranksterzy sugerowali również Trudeau aby Kanada opuściła struktury Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego. Justin Trudeau w oświadczeniu powiedział, że gdy tylko zorientował się, że nie rozmawia z aktywistką rozłączył się. 

Jak to możliwe, że zwykli żartownisie dzwonią do najważniejszych osób na świecie? O tym pisaliśmy już obszerniej w tekście w Magazynie Dobrych Treści. Zazwyczaj jest to miks wielu czynników – niekompetencji ludzi otaczających najważniejsze osoby w państwie, ogromne doświadczenie w tego typu przedsięwzięciach, znajomość sojotechniki, bezczelność i wiele innych. Rosyjscy żartownisie wyznali także w jednym z wywiadów, że ich wymarzonym celem jest prezydent Trump. To, że do tej pory nie udało im się tego celu osiągnąć (i raczej już im się nie uda) nie świadczy o dobrych zabezpieczeniach Białego Domu, a o tym, że nie znaleźli jeszcze odpowiedniej tam osoby (wtyczki) oraz odpowiedniej historyjki, którą mogli by z powodzeniem wykorzystać. Prezydent USA nie jest jednak nieosiągalny, co pokazał komik i radiowiec John Melendez, który uciął sobie z POTUSem sześciominutową rozmowę o imigrantach i sądzie najwyższym. O tym jaką Trump dysponuje cyberświadomością świadczy również niedawny incydent z jego kontem na Twitterze.