Myślałem, że tezy o czipach wszczepianych wraz ze szczepionką na Covid-19 to najgłupsza teza, jaką rozpowszechniano w pandemii. Myliłem się. Najgłupsza jest tzw. choroba morgellonów.

W maseczkach i na pałeczkach do wykonywania testów na obecność koronawirusa są robaki. Robaki te dostają się do mózgu i powodują przeróżne choroby, a nawet powolną śmierć gospodarza. To kolejna bzdura, która rozchodzi się w Internecie wśród tzw. antymaseczkowców. Po czipach, które rzekomo miały (czy też mają, jeśli ktokolwiek jeszcze w to wierzy) wszczepiane być wraz ze szczepionką na Covid-19 oraz szczepionkami, które rzekomo zmieniają ludzkie DNA, to kolejna bzdura, po usłyszeniu której można jedynie uderzyć się bardzo mocno w czoło.

W portalach społecznościowych (a gdzieżby indziej) od jakiegoś czasu pojawiają się materiały filmowe w których domorośli specjaliści tropią ukryte (rzekomo) w maseczkach robaki. Te robaki mają za zadanie, według tropicieli światowych spisków, dostanie się do organizmu człowieka i powolne jego wyniszczenie. Na Facebooku z łatwością znajdziecie pseudo eksperymenty z gorącym powietrzem, które mają dowodzić wcześniej postawionej tezie. Ale zostawmy te bzdurne niby dowody, bo każde dziecko już w szkole podstawowej wie, czym są ruchy konwekcyjne powietrza (albo powinno wiedzieć).

Widzę węże, wężei mróki. Oraz robaki

Zajmijmy się morgellonami.

Terminu Choroba Morgellonów użył już w roku sir Thomas Browne, angielski lekarz, pisarz i uczony, aby opisać rzekome schorzenie skórne mające charakteryzować się szpecącymi ranami, obecnością na skórze i pod nią różnokolorowych włókien nieznanego pochodzenia oraz odnoszeniem przez pacjenta wrażenia pełzania robaków pod jego skórą. W ubiegłym wieku, głównie w Stanach Zjednoczonych, wiele osób zgłaszało tego typu dolegliwości. Było to na tyle częste, że amerykańskie CDC (Centers for Desease Control) postanowiło przyjrzeć się sprawie. Przez wiele lat, głównie z uwagi na brak jakichkolwiek dowodów mogących potwierdzać taką jednostkę chorobową nie udało się dojść do jakiejkolwiek konkluzji. Dopiero w styczniu 2012 opublikowano wyniki badań CDC, które wykazały, że w ciałach pacjentów brak jest obcych organizmów, a tajemnicze włókna pochodzą z ubrań; badacze nie wykryli żadnego czynnika związanego z kondycją pacjenta lub inwazją pasożytniczą wywołującego objawy syndromu, podobnie jak w przypadku halucynozy pasożytniczej. Wykluczono więc ostatecznie istnienie tzw. morgellonów, ale przyczyny syndromu nie zostały ustalone. Dr Eugene Tan z Waikato Hospital w Nowej Zelandii uważa, że syndrom ma związek z zaburzeniami psychicznymi i psychozami, a wszystkie fizyczne rany na ciele pacjenta są najpewniej rezultatem autoagresji. W trakcie wielu badań nie wykazano, aby za chorobę odpowiadały jakiekolwiek robaki zwane morgellonami.