Nie ma chyba, wśród dzisiejszych 30 i 40 latków, osób, które nie miały lub chociażby nie zetknęły się z komputerem Commodore 64. W sierpniu minie 42 lata od momentu premiery tej, na wielu poziomach, kultowej maszyny, a dziś, 29 kwietnia, mija 30 lat od momentu ogłoszenia przez Commodore upadłości.

W latach 80. i 90. Commodore było jedną z najbardziej rozpoznawalnych marek komputerowych na świecie. Stworzył ją imigrant z Polski, Jack Tramiel, który najpierw postawił na maszyny do pisania, następnie kalkulatory, a kolejno, za namową współpracownika wszedł w, niezwykle prężnie rozwijający się w tamtym czasie, biznes komputerowy. Sprzęt, który sprzedał się w prawie siedemnastu milionach egzemplarzy (źródła są różne, a całkowita liczba sprzedanych egzemplarzy nie jest jednak znana), za co trafił do Księgi Rekordów Guinnessa (z wynikiem 12,5 milionach egzemplarzy), swoją premierę miał w sierpniu 1982 roku, jako następca modelu VIC-20.

Na zdjęciu komputer Commodore 64
W pierwszych modelach c64 klawisze były koloru brązowego, w późniejszych ich kolor ujednolicono do koloru obudowy

C64, jak nazywano ten komputer w skrócie, zaprezentowany został na targach CES w styczniu 1982 roku. Zaprojektowano go w zasadzie w ekspresowym tempie, firmie Tramiela nie śpieszyło się z premierą nowego modelu komputera, bo VIC-20 sprzedawał się wyśmienicie. Na targach w Las Vegas Commodore 64 przykuł jednak uwagę fanów komputerów z uwagi na prognozowaną cenę, która wynosiła zaledwie 595 dolarów. W tamtym czasie Apple II kosztował 1200 dolarów i posiadał gorszą specyfikację, a za 399 dolarów kupić można było archaicznego już wtedy TRS-80. Niska cena wynikała poniekąd z recyklingu. Tramiel lubował się w rozwiązaniach, które powodowały, że produkcja sprzętu była tańsza. Do budowy c64 zastosowano klawiaturę i obudowę z VICa-20 z lekko zmodyfikowanymi złączami. Przede wszystkim jednak tajemnica niższej ceny leżała w zastosowaniu w budowie procesora MOS, firmy, którą kilka lat wcześniej przejęło Commodore na wyraźne żądanie samego Tramiela.

Tajemnicą leżącą za sukcesem Commodore’a 64 było również zastosowanie kilku bardzo nowoczesnych rozwiązań. Przede wszystkich układu dźwiękowego SiD, który mógł symulować dowolny instrument. Nowy komputer Tramiela wyposażono również w 64 kB pamięci RAM, czyli większą, niż u konkurencji, np. w ZX Spectrum czy Atari 400/ 800. Nowoczesny w c64 był również układ graficzny, co miało sprawić, że Commodore 64 zostanie ulubioną zabawką graczy niemal na całym świecie.

Premierze Commodore’a 64 nie towarzyszyła premiera żadnej gry. Komputer nie był sprzedawany pierwotnie w komplecie z żadnym głośnym tytułem, a początkowo pojawiały się na niego jedynie konwersje z innych maszyn. Kiedy okazało się jednak, że komputer Commodore’a wiele na tym polu potrafi worek z tytułami rozwiązał się. Pierwszym przełomowych tytułem pokazującym możliwości maszyny było Axis Assassin od Electronic Arts. Później tytuły takie jak Choplifter i Fort Apocalypse sprawiły, że gracze pokochali Commodore’a 64. W ciagu pierwszego roku c64 znalazł trzy miliony nabywców i, pomimo załamania się rynku gier wideo, rozpoczął ekspansję na Europę. W miarę popularyzacji sprzętu zza oceanu na starym kontynencie powstawało coraz więcej pism poświęconych tej maszynie, a w sklepach z elektroniką kupić można było nowe peryferia. Wciąż powiększał się także katalog dostępnych na c64 gier. Prawdziwy ich wysyp nastąpił w 1985 roku.

Commodore 64
Ekran startowy Commodore’a 64

W drugiej połowie lat 80. komputery Commodore 64 pojawiły się również w Polsce, a dzięki brakowi skutecznych regulacji dotyczących praw własności intelektualnej gry na kasetach kupić można było nawet… w sklepach meblowych (faktyczny przykład z doświadczenia autora). Z tamtego okresu wymienić należy takie tytuły jak Maniac Mansion z 1987 roku, Pirates!, Defender of the crown czy Operation Wolf. W Stanach Zjednoczonych, z uwagi na coraz większą złożoność, a tym samym objętość gier, zaczęły one pojawiać się na dyskietkach 5,25 cala. W Europie takie rozwiązanie dostępne było jednak tylko dla najbogatszych. Posiadaczom magnetofonu pozostały więc multiload, a nawet gry zapisane na kilku taśmach.

Popyt na hitowy komputer od Commodore zaczął maleć na początku lat 90., choć w Polsce był to nadal bardzo popularny sprzęt i prezent urodzinowo-komunijny. Commodore próbowało reanimować projekt wydając dziwaczny c64 Game System, czyli komputer w obudowie konsoli, jednak takie rozwiązanie nigdy się nie przyjęło. W trakcie swojego żywota produkcyjnego Commodore przeszedł również lifting i z wyglądu mydelniczki stał się nieco bardziej nowoczesny, ale poza wyglądem zewnętrznym nic w środku nie uległo większym zmianom. W trakcie największych sukcesów sprzedażowych ze swoją firmą pożegnał się również sam Tramiel, który zmienił barwy na Atari. Commodore w 1985 roku wydało również następcę 64, model 128, produkcję tego komputera zakończono jednak dużo wczesniej, niż poprzednika, bo już ew roku 89. Po roku 1992, czyli całą dekadę po premierze, na c64 wychodziły już nieliczne tytuły, a produkcję tej kultowej maszyny zakończono w roku 1994. Oczy graczy na całym świecie od dobrych kilku lat zwrócone były już w stronę 16-bitowców, a za rogiem czaiła się pecetowa rewolucja. Szacuje się, że w trakcie tych wszystkich lat powstało ok. 10 tysięcy gier na c64.

Pomimo 40 lat, jakie mijają od premiery c64, komputer ten wciąż otrzymuje nowe oprogramowanie i gry. Nie są one już jednak tworzone przez wielkie studia, a przez pasjonatów, którzy wyciskają ze starusieńkich układów ostatnie soki. Na portalach aukcyjnych stare komputery osiągają niebotyczne ceny, więc wszystkim chcącym przypomnieć sobie lata dzieciństwa polecamy raczej emulatory lub biblioteki w stylu Archive.org, aniżeli zakup oryginału. Dla fanów neo-retro powstały również dwie wersje Commodore’a 64 – w wersji mini z klawiaturą pozbawioną funkcjonalności oraz w wersji maxi, z działającą klawiaturą. Maszyny te jedynie udają prawdziwą mydelniczkę, ale są znacznie przyjaźniejsze w użyciu. Commodore 64 jest i poztsanie na zawsze w sercach wielu graczy.