Połowa leków oferowanych w Internecie to, według szacunków, podróbki, mogące być nawet niebezpieczne dla zdrowia i życia. Polacy wydają na nie krocie, ale jednocześnie boją się przebadanej i bezpiecznej szczepionki na Covid-19.
Fałszywe leki w skali światowego obrotu mogą stanowić nawet 10 procent, alarmuje Światowa Organizacja Zdrowia. I choć liczby te mogą się, nawet znacznie, wahać pomiędzy poszczególnymi krajami to jądrem ciemności tego nielegalnego procederu jest zdecydowanie Internet. W sieci nawet połowa oferowanych specyfików może być sfałszowana, a proceder ten rośnie z roku na rok. Polakom to jednak nie przeszkadza. Już w 2017 roku na podróbki medykamentów wydawaliśmy 100 milionów złotych rocznie. Kupujemy wszystko, od leków przeciwbólowych, poprzez przeciwcukrzycowe i sterydy, a na antydepresantach kończąc. Konsekwencje tego mogą być tragiczne. Takie leki mogą np. zawierać mniejszą ilość substancji czynnej lub też nie zawierać jej wcale, co może prowadzić do śmierci pacjenta, lub mogą zawierać substancje niewiadomego pochodzenia potencjalnie szkodliwe dla zdrowia. A Polacy upodobali sobie zakup leków w sieci. Według danych CBOS wzrost w stosunku do takiego samego badania z 2016 roku wynosi w przypadku leków bez recepty i suplementów diety niemal 100 procent. Cztery lata temu było to odpowiednio 11 i 10 procent ankietowanych, w tym roku już 20 procent. Spada natomiast zainteresowanie wiedzą na temat tego, co łykamy. W 2016 roku 61 procent ankietowanych deklarowało poszukiwanie informacji w Internecie na temat składu i działania leku, w tym to już 57 procent.
Covid-19 sytuację jeszcze spotęgował
Epidemia koronawirusa spowodowała, że leki rzekomo pomagające w infekcji SARS-CoV-2 kupić można nawet na bazarze, bez jakiejkolwiek kontroli.
Fałszywe farmaceutyki są niebezpieczne, bo nie wiadomo, jaki jest ich faktyczny skład, ani a jakich warunkach były produkowane i przechowywane. Bywają zanieczyszczone i skażone. W wielu znajduje się m.in. ibutramina, substancja, która wchodziła w skład leków odchudzających, ale została kilka lat temu wycofana z Unii Europejskiej. Wciąż jest w wielu nielegalnie produkowanych lekach, nie tylko tych na odchudzanie. Kupując taki preparat, nie wiemy, jak duże jest stężenie tej substancji, a jej przedawkowanie może prowadzić nawet do śmierci – ostrzega rew. Justyna Pasieczyńska, rzeczniczka Izby Administracji Skarbowej w Warszawie.
Leki oferowane poza oficjalnym obiegiem mogą sugerować nawet całkowite wyleczenie Covid-19, a w rzeczywistości mogą być niezwykle niebezpieczne dla zdrowia, ostrzega nawet Interpol. Podróbki znaleźć można jednak nawet w aptece, dlatego też od lutego 2019 roku leki wydawane na receptę i niektóre bez recepty – przeznaczone do stosowania u ludzi i dostarczane na terenie Unii Europejskiej – obowiązkowo muszą posiadać zabezpieczenia, na które składają się: unikalny identyfikator (dwuwymiarowy kod kreskowy 2D) i zabezpieczenie ATD, uniemożliwiające niezauważalne otwarcie opakowania.
Specjalną kategorią są suplementy diety na które Polki i Polacy wydają rocznie 3,5 miliarda złotych. Chcemy być szczuplejsi, silniejsi i zdrowsi. W dobie pandemii chcemy podnieść swoją odporność. Kupujemy suplementy oczywiście przez Internet. I jeżeli w przypadku produktu leczniczego możemy mówić jeszcze o jakiejkolwiek kontroli, zatwierdzania przez Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych i późniejszej weryfikacji przez Głównego Inspektora Farmaceutycznego, to suplementy pozostają poza jakąkolwiek kontrolą. A te jesteśmy w stanie kupować nawet w Chinach, byle taniej. Zupełnie ignorując fakt, że to właśnie z Chin i Indii najczęściej pochodzą, według raportu Interpolu, sfałszowane leki i suplementy nieznanego składu.
Polacy, jak wskazują statystyki sprzedaży, nie odstrasza fakt, że w podrobionych lekarstwach i suplementach mogą znajdować się pasta do podłogi, gips, cement czy nawet trutka na szczury – jak wynika z badań próbek Centralnego Laboratorium Celno-Skarbowego. Nie mają nic przeciwko podejmowaniu ryzyka polegającego na braku efektu leczniczego, potencjalnych licznych działań niepożądanych, maskowania obrazu choroby, czy powstawania odporności antybiotykowej. Mają natomiast wątpliwości co do oficjalnej, przebadanej i bezpiecznej szczepionki na Covid-19, która jest jedyną do tej pory możliwością na zakończenie trwającej pandemii i powrót do (w miarę) normalnego życia. Szczepionki, której jedynymi działaniami niepożądanymi wykazanymi po przejściu pełnych trzech faz badań klinicznych i zaszczepieniu kilku miliardów osób są w przygniatającej większości zaczerwienienie w miejscu wkłucia, ewentualny ból głowy, czy ewentualnie reakcja alergiczna.
Zobacz więcej