Foliarze i wszelkiego rodzaju wyznawcy teorii spiskowych mają nowy cel. Tzw. akcję jodową, czyli istniejące od lat procedury na wypadek wystąpienia zdarzenia o charakterze radiacyjnym.

Akcja jodowa i tabletki jodku potasu to frazy, które w ostatnim czasie znacznie zyskują na popularności w Google. Jest to spowodowane zainteresowaniem medialnym, jakie narosło wokół tematu zaktualizowanych procedur dostarczania ludności tabletek jodku potasu, na wypadek zaistnienia zdarzenia o charakterze radiacyjnym. 

Jak jest

Procedury kolportażu tabletek jodku potasu, na wypadek wystąpienia zdarzenia o charakterze radiacyjnym, istnieją od wielu lat w planach zarządzania kryzysowego. W związku z obecnymi wydarzeniami na Ukrainie oraz groźbie ataku na zlokalizowane na tamtym terenie elektrownie jądrowe zdecydowano o przewiezieniu tych preparatów z magazynów centralnych bezpośrednio do gmin i powiatów, na razie do jednostek Państwowej Straży Pożarnej, skąd zostaną rozdysponowane do punktów centralnych w samorządach, a stamtąd, w razie potrzeby, do punktów dystrybucji, skąd będzie można je pobrać w przypadku uruchomienia procedur. 

Jodek potasu jest rodzajem jodu, który nie jest radioaktywny i może być stosowany do blokowania jednego rodzaju radioaktywnego materiału, radioaktywnego jodu (I-131), przed wchłanianiem przez tarczycę. Jak przeczytać można na stronie CDC, w niektórych wypadkach radiacyjnych, zwykle awariach elektrowni jądrowych, radioaktywny jod może zostać uwolniony do środowiska i przedostać się do organizmu np. poprzez oddychanie. 

Dodatkowo, kiedy tarczyca narażona jest wysoki poziom radioaktywnego jodu, może zwiększać się ryzyko zachorowania na nowotwór tego narządu u niemowląt, dzieci i młodszych osób nawet wiele lat po ekspozycji. Tarczyca to gruczoł, który odgrywa ważną rolę w wielu funkcjach organizmu ludzkiego.

W przypadku zaistnienia zdarzenia radiacyjnego lek ten należy przyjąć (tylko wtedy) przed lub wkrótce po ekspozycji na radioaktywny jod, dlatego też należy mieć tego świadomość i śledzić komunikaty lokalnych władz. Dla osób powyżej 12 roku życia przewidziano dawkę 100 mg jodu, czyli dwie tabletki. Dla dzieci od 3 do 12 lat jedną tabletkę, czyli 50 mg jodu, a dla dzieci młodszych, od 1 miesiąca życia do lat 3, pół tabletki, czyli 25 mg jodu. Przewidziana dawka dla noworodków i niemowląt do 1 miesiąca życia to 12,5 mg jodu, czyli ćwiartka takiej tabletki. Dzieci będą mogły przyjąć jod w postaci rozpuszczonej w wodzie. Rozdysponowane w razie konieczności tabletki pochodzą z magazynów państwowych i są produkcji TZF Polfa.

Przyjęcie prewencyjne jodku potasu ma uchronić przed wystąpieniem w latach przyszłych nowotworu tarczycy. Przyjęcie jodku potasu, niestety, nie chroni całego organizmu przed szkodliwym działaniem promieniowania.

Wiele kontrowersji wzbudza również zapis w procedurach, że tabletki jodku potasu wydane zostaną jedynie osobom do 60 roku życia. Jest to zasada, która mówi, że przyjęcie jodku potasu w sytuacji koniecznej również obarczone jest pewnym ryzykiem. W przypadku osób starszych, a granicę wieku ustalono tu właśnie na 60 lat, wystąpienia powikłań jest znacznie większe niż zachorowalność na nowotwór tarczycy w długim okresie czasu.

Infografika prezentująca jak działa jodek potasu

Co widzą wyznawcy teorii spiskowych

Oczywiście, tak jak to było w przypadku szczepień przeciwko Covid-19, tak i w przypadku akcji jodowej w przestrzeni, przede wszystkim, internetowej pojawiło się wielu wyznawców teorii spiskowych i tzw. foliarzy, którzy widzą w standardowych procedurach zakrojoną na szeroką skalę akcję depopulacji. 

Na zrzucie ekranu komentarze na temat wydawania ludności tabletek jodku potasu
To jedynie mały wycinek z komentarzy, jakie przeczytać można na temat standardowych procedur akcji jodowej

Przyjęcie jodku potasu, w razie konieczności, będzie oczywiście dobrowolne. Jeśli ktoś będzie miał ochotę zaszkodzić samemu sobie i swoim bliskim, to jak najbardziej ma do tego prawo.

MSWiA zapewnia, że ilość tabletek, jaka zadysponowana została w teren, zabezpiecza wszystkie osoby, które taki preparat przyjąć powinny. Resort informuje jednocześnie, że w obecnej chwili takie zagrożenie nie występuje, a sytuacja jest na bieżąco monitorowana przez Polską Agencję Atomistyki.

Szczepionki nie, jodek nie, ale trutka na szczury i owszem

Wszystko co przebadane, bezpieczne i zalecane w razie wystąpienia jakichś sytuacji nadzwyczajnych jest, zdaniem wielu oświeconych, podejrzane i należy to odrzucić, bo ktoś z pewnością chce im tym działaniem zaszkodzić. Skąd więc biorą się alarmujące statystyki, mówiące o wydawaniu przez Polaków ponad 100 milionów złotych rocznie – a to dane z 2017 roku – na wszelkiego rodzaju specyfiki sprzedawane przez internet? 

A Polacy w sieci kupują dosłownie wszystko, od leków przeciwbólowych, poprzez przeciwcukrzycowe i sterydy, a na antydepresantach kończąc. Oczywiście wszystko poza jakąkolwiek kontrolą lekarską. Konsekwencje tego mogą być tragiczne. Takie leki mogą np. zawierać mniejszą ilość substancji czynnej lub też nie zawierać jej wcale, co może prowadzić do śmierci pacjenta, lub mogą zawierać substancje niewiadomego pochodzenia potencjalnie szkodliwe dla zdrowia. Według danych CBOS wzrost w stosunku do takiego samego badania z 2016 roku wynosi w przypadku leków bez recepty i suplementów diety niemal 100 procent. Sześć lat temu było to odpowiednio 11 i 10 procent ankietowanych, w roku 2020 już 20 procent. Spada natomiast zainteresowanie wiedzą na temat tego, co łykamy. W 2016 roku 61 procent ankietowanych deklarowało poszukiwanie informacji w Internecie na temat składu i działania leku, w 2020 to już tylko 57 procent.

Specjalną kategorią są suplementy diety na które Polki i Polacy wydają rocznie ponad 3,5 miliarda złotych. Chcemy być szczuplejsi, silniejsi i zdrowsi. W dobie pandemii chcemy podnieść swoją odporność. Kupujemy suplementy oczywiście przez Internet. I jeżeli w przypadku produktu leczniczego możemy mówić jeszcze o jakiejkolwiek kontroli, zatwierdzania przez Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych i późniejszej weryfikacji przez Głównego Inspektora Farmaceutycznego, to suplementy pozostają, póki co, poza jakąkolwiek kontrolą. A te jesteśmy w stanie kupować nawet w Chinach, byle taniej. Zupełnie ignorując fakt, że to właśnie z Chin i Indii najczęściej pochodzą, według raportu Interpolu, sfałszowane leki i suplementy nieznanego składu.

Polacy, jak wskazują statystyki sprzedaży, nie odstrasza fakt, że w podrobionych lekarstwach i suplementach mogą znajdować się pasta do podłogi, gips, cement czy nawet trutka na szczury – jak wynika z badań próbek Centralnego Laboratorium Celno-Skarbowego. Nie mają nic przeciwko podejmowaniu ryzyka polegającego na braku efektu leczniczego, potencjalnych licznych działań niepożądanych, maskowania obrazu choroby, czy powstawania odporności antybiotykowej. Mają natomiast wiele do powiedzenia na temat gruntownie przebadanych szczepionek, i to już nie tylko covidowych, bo poziom zaszczepienia na wiele obecnie wyeliminowanych chorób niestety maleje, a także tabletek jodku potasu i istniejących od lat procedur na wypadek wystąpienia zdarzenia o charakterze kryzysowym.

Oto właśnie nas, Polaków, portret własny.

Bieżące informacje dotyczące zarządzania kryzysowego możecie obserwować na profilu zarządzanie kryzysowe na Facebooku.