Sprawa z fałszywym sekretarzem generalnym ONZ rozpoczęła w mediach dyskusję na temat tego, jak działają polskie służby, że dopuściły do kontaktu Prezydenta Polski z niezweryfikowanym prawidłowo rozmówcą. Tak było dwa lata temu i… ponownie toczymy tę samą debatę.
Wybryk rosyjskich internetowych żartownisiów, Vovana i Lexusa, rozpoczął w Polsce w 2020 roku dyskusję na temat bezpieczeństwa najważniejszych osób w państwie. Jak to jest, że ktoś zupełnie z zewnątrz jest w stanie porozmawiać z Prezydentem Polski, nagrać to, być może z myślą o skompromitowaniu go, a potem umieścić wszystko w sieci. Mnie osobiście nie przerażało w ogóle to, że się to wydarzyło, ale to, w jak prosty sposób do tego doszło i… jak łatwo było to powtórzyć dwa lata później.
Prank with President of Poland @AndrzejDuda Duda. Vovan and Lexus reached Duda at night when he was talking with NATO leaders about the situation regarding Ukrainian missile that fell in Poland. The call was made on behalf of French President Macron: https://t.co/8e1rCF6Rog
— Пранкер Вован (@evilprank) November 22, 2022
Polski Prezydent nie jest ani pierwszą, ani zapewne ostatnią ofiarą żartów Aleksieja Stoljarowa i Wladimira Kuzniecowa. Dla nich kompromitowanie, jak się uda, głów państw, celebrytów, polityków i innych znanych osób jest sposobem na życie. Wybierają ofiarę i robią wszystko, żeby misja się powiodła. Czasem wymaga to cierpliwości i zawsze pewnej dozy bezczelności, ale nie można im odmówić również kreatywności. Jak sami twierdzą najpierw były to żarty. Teraz, pewien rodzaj dziennikarstwa, mający na celu sprawdzenie i pokazanie jak naprawdę wygląda polityka. Eksperci z zewnątrz zauważają jednak, że żarty te na ogół są zbieżne z agendą rosyjskich służb. Dwa lata temu podchodziliśmy do tego jeszcze z pewnym niedowierzaniem. Dziś rosja pokazała całemu światu, że użyje wszelkich narzędzi do zdobywania informacji, prowokowania i manipulowania.
Do Emmanuela Macrona przygotowywali się dwa lata
Jednym z bardziej spektakularnych żartów, jakie do tej pory udało się zrealizować dwójce Rosjan jest podanie się za (wtedy) prezydenta elekta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego i porozmawianie z prezydentem Francji, Emmanuelem Macronem. Stoljarow i Kuzniecow przygotowywali się i czekali na stosowny moment przez dwa lata. Ten nadszedł kiedy w telewizji zobaczyli, że prezydent Francji spotkał się z prezydentem elektem Ukrainy. To był ten moment. Kilkunastominutowa rozmowa z francuską głową państwa była o wiele bardziej mięsista, niż to, co mieliśmy okazję oglądać w przypadku polskiego prezydenta – zarówno za pierwszym, jak i drugim razem. Macron wyraźnie nie był przygotowany do tej rozmowy, co dało się wyczuć w wymijających odpowiedziach. Prezydent Francji śmiał się także (i brzmiał przy tym bardzo szczerze) z żartów prowadzących o alkoholowym problemie byłego prezydenta Ukrainy Petro Poroszenki, a także wypowiadał się niepochlebnie o władimirze putinie. Ciekawszymi żartami są także te z udziałem amerykańskich polityków. Jak mówią Vovan i Lexus ci zawsze wykażą się ignorancją. Są w stanie także uwierzyć w niemal każdą bzdurę. rosjanie chwalą się, że niejednokrotnie przekazywali im sfałszowane dokumenty, które ci brali za oryginalne. Politycy wierzą w to, co chcą wierzyć. Wystarczy im coś z tym związanego dać i wtedy w to wierzą – twierdzą Stoljarow i Kuzniecow.
Atak bardzo typowy
Możemy mówić o żartach, prankach i zabawie, ale kiedy do najważniejszych osób w państwie dostęp otrzymują osoby nieuprawnione to zagrożone zawsze jest w jakiś sposób bezpieczeństwo narodowe. Cała sytuacja zaczyna mieć tym ciemniejsze barwy, kiedy dowiadujemy się, że modus operandi Rosjan jest typowy dla ataków socjotechnicznych. Nie wykorzystują oni żadnego specjalistycznego sprzętu – a przynajmniej na to wygląda i sami o tym mówią. Wykorzystują jedynie odpowiedni moment, odpowiednią legendę, talent manipulatorski oraz niewiedzę i naiwność drugiej strony. W ataku na prezydenta Dudę (tym pierwszym) wysłali podobno mail z ogólnodostępnej usługi szyfrowanej poczty Protonmail, donosił Onet, podając w nim kontaktowy numer telefonu do rzekomego asystenta sekretarza generalnego ONZ. Za drugim razem wybrali moment w którym oczy całego świata zwrócone były na Polskę – po informacjach o uderzeniu rakiet(y) na terytorium Polski. Kancelaria Prezydenta mogła się wtedy spodziewać telefonów od głów państwa dosłownie z całego świata. Do dostania się bezpośrednio do prezydenta Francji wykorzystano (znowu) odpowiedni moment (wiedza o spotkaniu) oraz zwyczajne linie telefoniczne jednostek dyplomatycznych. Prezydent elekt, jakim w tamtym czasie był Zełenski, nie miał jeszcze dostępu do oficjalnych, rządowych struktur więc rosjanie uznali, że najlepszą metodą będzie podanie się za kogoś z niedawnego sztabu wyborczego przyszłego prezydenta. Bez żadnych specjalnych źródeł we Francji i żadnych kontaktów. To wystarczyło, żeby po nitce do kłębka dostać się bezpośrednio do Macrona. Ich 10 letnie doświadczenie, jak sami twierdzą, sprawia, że wiedzą już co działa, a co nie w takich kontaktach i wykorzystują to. W innym ataku, na prezydenta Poroszenkę, którego zresztą atakowali czterokrotnie, wykorzystywali podobne metody. Znaleźć osobę z otoczenia, mieć pretekst, nie wahać się (człowiek, jako najsłabsze ogniwo systemów bezpieczeństwa). Stoljarow i Kuzniecow twierdzą, że w jednym z ataków na ukraińską głowę państwa wykorzystali zwykły wirtualny numer telefonu, podczas gdy Poroszenko zadzwonił do nich sam z zabezpieczonej linii. Przypomina to trochę moment w którym ślepo wierzymy tzw. zielonej kłódce (bo zielone one już dawno nie są) na pasku przeglądarki w momencie, kiedy możemy mieć do czynienia ze stroną phishingową. Rutyna, buta, brak szkoleń, niewiedza, brak pewności siebie, to wszystko co może wpływać na to, że nikt w trakcie i po drodze nie zorientował się, że coś jest w tym wszystkim bardzo nie tak.
Cel Trump
rosyjscy żartownisie wyznali kiedyś, że ich wymarzonym celem jest prezydent Trump. Na szczęście Trump nie został ponownie wybrany na ten urząd. Jednak to, że nie udało im się tego celu osiągnąć nie świadczy o dobrych zabezpieczeniach Białego Domu, a o tym, że nie znaleźli odpowiedniej tam osoby (wtyczki) oraz odpowiedniej historyjki, którą mogliby z powodzeniem wykorzystać. Prezydent USA nie jest jednak nieosiągalny, co pokazał komik i radiowiec John Melendez, który uciął sobie z POTUSem sześciominutową rozmowę o imigrantach i sądzie najwyższym. Na pytania o władimira putina pranksterzy opowiadają, że nie próbowali i nie chcą próbować. Nie chcieliby w jakikolwiek sposób zaszkodzić, czy skompromitować swojego własnego kraju. Prawdopodobnie jednak nie chcieliby trafić po prostu do łagru, albo na front na wschodzie Ukrainy.
Zobacz więcej