Wybaczcie żenujący tytuł, ale kliki muszą się zgadzać. Jak co roku w święta miliony Polaków zasiądzie przed telewizorem, żeby obejrzeć przygody Kevina samego w domu. Po przeczytaniu tego tekstu, w tym roku, możesz obejrzeć go z innej perspektywy.
Kevin sam w domu w telewizji, w święta, w Polsce jest niemal tak pewny jak to, że na stole będzie karp. Kevina oglądamy chętnie i oglądamy go stadnie, każdego roku przyciąga przed telewizory miliony Polaków. Dzięki kilku ciekawym faktom przedstawionym poniżej, być może w tym roku będziecie mogli obejrzeć ten film, po tylu latach i tylu seansach, z nieco innej perspektywy.
Zacznijmy od tego, że reżyserem filmu do scenariusza Johna Hughesa został Chris Columbus, który nie miał w tamtym okresie zbyt dobrej prasy, po fatalnie przyjętym Hotelu złamanych serc z 1988 roku (to był dopiero drugi film w jego karierze). Scenariusz Home Alone co prawda zainteresował wytwórnię Warner Bros., ale zdecydowano, że na tak niepewny projekt można wydać jedynie 10 milionów dolarów. Na tyle zresztą wycenił go sam Hughes, który sądził, że film, co prawda spodoba się, ale hitem raczej nie zostanie. W porównaniu do innych kinowych szlagierów lat 80. 10 milionów dolarów brzmi dość biednie. Kto wrobił królika Rogera kosztował w tamtym czasie 70 milionów dolarów, trzeci Indiana Jones 48 milionów, a Powrót do przyszłości 3 40 milionów dolarów. Przy takim budżecie trzeba oszczędzać. Dziecięco gwiazdy dużo nie kosztują (gwiazdami na absolutnym topie byli wtedy Stallone i Schwarzenegger), operatorem został Julio Macat – który nigdy wczesniej samodzielnym operatorem na planie nie był – i pracował wcześniej w ekipie rezerwowej filmu Tango i Cash. Montaż przypadł z kolei Raja Gosnellowi, który zrobił wcześniej… (patrz wyżej) Hotel złamanych serc. Co więc mogło pójść nie tak?
Od początku nie było lekko. Problemem bowiem okazało się obsadzenie ról rabusiów. Po tym jak zrezygnowano z Roberta de Niro rola głównego czarnego charakteru przypadła Joemu Pesci, któremu partnerować miał Dan Roebuck (tak, w tym momencie jest czas na wygooglowanie jego nazwiska). Na bazę produkcji filmu wybrano nieczynną szkołę w Chicago, po czym zaczęto szukać odpowiedniego domu w tym mieście (John Hughes lubił kręcić w wietrznym mieście). Wybrany dom był idealny, ale tylko z zewnątrz. Nie nadawał się do kręcenia filmu we wnętrzu. Ekipa postanowiła więc, że wnętrze domu zbuduje w sali gimnastycznej szkoły, którą wybrano na bazę produkcji. Wszystko to spowodowało jednak, że koszty związane z produkcją zaczęły znacząco rosnąć. Budżet spuchł do 14,7 miliona dolarów. Warner, nie widząc aż takiego potencjału w filmie, zażądało więc cięć do 13,5 miliona. Kiedy ekipa stwierdziła, że ciąć nie ma już na czym… produkcję zamknięto. Na szczęście John Hughes przytomnie, kilka tygodni wcześniej, spotkał się również z prezesem 20th Century Fox. Joe Roth zainteresował się scenariuszem świątecznej komedii i, z pomocą pewnego fortelu, polecił nie przejmować się postanowieniami Warner Bros. i kontynuować pracę. Wszystko na mój koszt, mógł wtedy powiedzieć. Praca nad filmem, pomimo zmiany studia, trwała więc w zasadzie bez przestoju.
Zdjęcia do Home Alone rozpoczęto w Walentynki roku 1990. I co? I znowu problem. Już po pierwszych nagranych scenach okazało się, że Dan Roebuck, wespół z Joe’em Pesci, nie byli zbyt wiarygodni w swoich rolach, jako para. Chris Columbus przypomniał więc sobie o Dana’ie Sternie, który pojawił się co prawda na castingu, ale został pierwotnie odrzucony, ze względu na zbyt wysokie wymagania finansowe. Stern i Pesci okazali się jednak duetem idealnym, bez którego nie wyobrażamy sobie Kevina samego w domu. Trzeba również wspomnieć, że w scenariuszu w kilku scenach w filmie pada śnieg. Niestety, naturalny śnieg padać w rzeczywistości w Chicago nie chciał, wykorzystano więc płatki ziemniaczane, które po kilku dniach zaczęły gnić i niemiłosiernie śmierdzieć, wspomina ekipa pracująca na planie.
Ciężkie życie na planie Kevina mieli również kaskaderzy. Ich wyreżyserowane upadki miały później wpływ na całą branżę – od momentu premiery filmu spektakularne upadki na plecy (na pewno je kojarzycie) zwane są w żargonie kaskaderskim “sam w domu”. Przy tej okazji warto wspomnieć, że stuntmanem Macaulay Culkina był dorosły, tyle, że niskiego wzrostu, Larry Nicholas – w kilku scenach możecie rozpoznać dorosłego faceta w ubraniach dziecka.
Kiedy wreszcie zakończono zdjęcia, a Raja Gosnellowi udało się to wszystko zmontować w całość, ekipa zdała sobie sprawę, że filmowi przydałaby się muzyka, bo całośc wypada jakoś niemrawo. Artysta, którego zatrudniono do tego zadania (Bruce Broughton) zrezygnował już wcześniej, więc Chris Columbus zażartował w rozmowie z ekipą, żeby powinni zatrudnić Johna Williamsa – autora takich ścieżek dźwiękowych jak Superman, Szczęki, czy przede wszystkim Gwiezdne Wojny. Williamsowi przesłano wstępne materiały, a ten… zupełnie niespodziewanie zgodził się napisać muzykę i niskobudżetowy film komediowy z dzieciakiem w roli głównej otrzymał największego kompozytora muzyki filmowej w historii.
Kiedy film wszedł do kin walczył z 5. częścią Rocky’iego i krytykami. Pierwsze recenzje, o dziwo, nie były dobre (Home Alone został nazwany kretyńską komedią). Twórcy modlili się, żeby w pierwszy weekend zarobił chociaż 8 milionów, wtedy byliby zadowoleni i nie doszłoby do kompletnej klapy. Widzowie zdali się jednak nie przejmować zdaniem krytyków i Kevin w pierwszych dniach wyświetlania az 17 milionów dolarów i nikt z ekipy nie wiedział, co się dokładnie dzieje. Home Alone było na pierwszym miejscu box office’u przez kolejnych 14 tygodni. Przez pół roku dystrybucji obraz Columbusa zarobił 264 miliony dolarów. Takiego sukcesu nie spodziewał się dosłownie nikt. Publiczność pokochała przygody Kevina. Sukces filmu to również wrota do wielkich karier ich twórców, a Chris Columbus został specem od kina familijnego. Dla Johna Hughesa zaś Home Alone był największym finansowym sukcesem w karierze. Dziś, na całym świecie, nie ma chyba osoby, która nie znałaby tego filmu. Home Alone to dzieło ponadczasowe, którego pozycja ugruntowana została jeszcze w 1992 roku sequelem o podtytule Lost in New York (o kolejnych, żenujących częściach próbujących odcinać kupony od pierwowzoru lepiej nawet nie wspominać).
Niestety, ogromny sukces dziecięcej gwiazdy Home Alone, Macaulay’a Culkina, jest jednocześnie przykładem na to, jak showbiznes jest również w stanie zniszczyć człowiekowi życie, ale to historia na zupełnie inny wpis.
Tekst oparty na podstawie filmu dokumentalnego Netflix, Movies that made us. I nie musicie czekać aż pokaże Wam go Polsat. Kevin jest dostępny na wyciągnięcie ręki w Disney+.
{loadmoduleid 1123}
Michał Miśko
Fan nowych i starych technologii. Propagator cyberbezpieczeństwa i bezpieczeństwa informacji. Pismak. Amator kina.
Zobacz więcej