Najwyżsi amerykańscy urzędnicy dyskutują sobie na Signalu o wojnie i bezpieczeństwie na świecie. Co może pójść nie tak?

10 lat temu ostra krytyka spotkała ówczesną amerykańską sekretarz stanu Hillary Clinton za wykorzystywanie prywatnej skrzynki mailowej do spraw służbowych. Fakt, takie praktyki, szczególnie na tym poziomie administracji, nie powinny mieć miejsca. Jednym z krytyków Clinton był wtedy jej kontrkandydat w wyborach prezydenckich, Donald Trump.

Powinna siedzieć za to w więzieniu, powiedział wtedy.

Wtórował mu, jako komentator Fox News, Pete Hegseth (obecnie szef Pentagonu), który mówił, między innymi, że takie osoby powinny być natychmiast zwolnione i postawione przed prokuratorem. Hillary Clinton przegrała wtedy wybory.

Tymczasem wczoraj świat obiegła informacja, że do grupy na komunikatorze Signal, w której dyskutowali sobie szef Pentagonu (Pete Hegseth), szef dyplomacji Stanów Zjednoczonych (Marco Rubio), szef CIA (John Ratcliffe), doradca ds. bezpieczeństwa narodowego (Mike Waltz) i wiceprezydent USA (J.D. Vance), dodany został (przypadkowo) redaktor naczelny The Atlantic, Jeffrey Goldberg. Dyskutowano tam sobie o sprawach miedzynarodowych, w tym, według Goldberga, o bombardowaniu Jemenu. Dziennikarz miał uznać to za jakiegoś rodzaju prowokację, do czasu, aż USA faktycznie zbombardowało Jemen (19.03).

Zapytany o to w trakcie konferencji dotyczącej budowy huty stali w Luizjanie Donald Trump powiedział, że nic o tym nie wie. Sam Hegseth powiedział, że o żadnych atakach na Signale nie rozmawiano. Jeffrey Goldebrg jest jednak innego zdania, mówiąc, że “najgrubszych” fragmentów po prostu nie udostępnił w obawie o zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego.

Komunikator Signal uważany jest za najbezpieczniejszą tego typu aplikację. Po raz kolejny okazuje się jednak, że komunikatory są tak bezpieczne, jak zaufana i świadoma jest osoba po drugiej stronie.
Administracja Donalda Trumpa od początku kadencji obiecuje pełną transparentność. Na aż taką otwartość nikt chyba jednak nie liczył.