Świat wstrzymał oddech. Być może doszło do wycieku danych z serwisu erotycznego Roksa.pl.
Sama Roksa.pl jeszcze nie wie, ale być może doszło do wycieku danych klientów serwisu. Taką informację rozesłali swoim klientom, a sama skradziona ewentualnie baza danych nie została jeszcze opublikowana w sieci (być może chodzi najpierw o okup). Co mogło znajdować się w bazie? Według oświadczenia Roksa.pl mogą to być dane w postaci loginu, zaszyfrowanej postaci hasła, adresu email i adresu IP, treści wiadomości wysłanych do administratora, listy ogłoszeń i dane przelewów wykonywanych bezpośrednio na konto serwisu.
Klienci serwisu Roksa.pl mogą mieć dwa typy kont – komentatora, czyli mówiąc bardziej precyzyjnie klienta oferowanych usług oraz ogłoszeniodawcy. I tak źle i tak niedobrze. Tej sprawie będziemy przyglądać się ze szczególną atencją…
Cała sprawa przypomina trochę aferę z serwisem Ashley Madison, która wybuchła w 2015 roku. Do sieci wyciekły wtedy dane 37 milionów klientów serwisu, który ostatecznie przystał na wypłatę odszkodowań w łącznej kwocie 11.2 miliona dolarów. O całej sprawie pisaliśmy dwa lata temu.
Zobacz więcej