Do Sejmu może trafić projekt ustawy utrudniającej dostęp dzieciom do pornografii w Internecie. Ostateczna decyzja ma zapaść na posiedzeniu rady ds. Rodziny.
Rząd wraca do sprawy dostępu dzieci do pornografii w Internecie. Zaczynam nowej dyskusji w tej sprawie miał być raport Instytutu profilaktyki Zintegrowanej, który mówi, że pornografię, przynajmniej raz dziennie, ogląda w sieci 11 procent chłopców w wieku 14 – 16 lat, a pierwszy kontakt z takimi treściami dziecko ma średnio jeszcze przed ukończeniem 12. roku życia. Projekt rozwiązań prawnych w tej sprawie ma trafić do Sejmu w ciągu najbliższych dni. W dużej mierze ma opierać się on na propozycjach Stowarzyszenia Twoja Sprawa.
W założeniach chodzi przede wszystkim o nałożenie na dostawców pornografii obowiązku wdrożenia skutecznych narzędzi weryfikacji wieku. Projekt zawiera definicję tzw. „kwalifikowanych treści pornograficznych”, ustanawia instytucję współregulatora, w ramach którego mają być reprezentowane różne organizacje chroniące dzieci, organizacje przedsiębiorców oraz podmioty zajmujące się ochroną prawa do prywatności. Rolą współregulatora będzie m.in. wskazywanie, które podmioty naruszają przepisy i wnioskowanie o podjęcie działań przez odpowiedni organ regulacyjny.
– czytamy na stronie Stowarzyszenia. Wzorem dla rządu miały by tutaj być regulacje brytyjskie, gdzie funkcjonują niezależne, audytowane i certyfikowane podmioty i dbające o prywatność, umożliwiające jednocześnie potwierdzenie swojej pełnoletności, np. za pomocą karty kredytowej. Brzmi, przynajmniej na pierwszy rzut oka, nieźle, prawda? problem w tym, że to nieprawda.
Ale przecież w Wielkiej Brytanii… zaraz, chwila
Brytyjscy politycy konserwatywni walczą z treściami dla dorosłych w sieci od dobrych kilku lat. W 2017 roku odnotowali mały sukces, kiedy udało się przegłosować Digital Economy Act, czyli prawo kładące podstawy do mechanizmów blokujących pornografię w sieci dla nieautoryzowanych użytkowników. Założenia były takie, jak te opisane powyżej, czyli weryfikowanie wieku użytkownika za pomocą kilku metod przez różnych usługodawców dostarczających takie technologie (AgePass, AgeChecked, AgeID). Zabrano się więc za wdrożenie. Mówiąc, że nie szło ono najlepiej, to jakby nie powiedzieć nic. Wreszcie, w połowie października tego roku, projekt został ostatecznie anulowany w całości przez Departament Cyfryzacji, Mediów, Kultury i Sportu (DCMS). Brytyjczycy oficjalnie nie wycofują się co prawda z całego projektu kontroli dostępu do pornografii, ale wygląda na to, że w ogóle nie wiedzą, jak się za to zabrać. Minister cyfryzacji, Jeremy Wright, powiedział w Izbie Gmin, że dokumentacja tego projektu to, co najmniej, kolejnych sześć miesięcy prac.
Co to jest pornografia?
Ścianą o jaką rozbili się Brytyjczycy, jest sama definicja pornografii. Według zapisów Digital Economy Act to nie tylko grafika i materiały wideo, ale także tekst i materiały audio. Regulacje brytyjskie przewidują implementację technologii sprawdzającej wiek użytkownika na wszystkich tego typu stronach, także na tych, które swoją działalność prowadzą poza UK. Takich usługodawców są przecież miliony. Brytyjskie prawo nie nakłada jednak żadnych obostrzeń w stosunku np. do sieci społecznościowych. A czy na Instagramie nie można znaleźć materiałów, które łatwo zakwalifikować można jako pornograficzne? A czy materiały pornograficzne można znaleźc jedynie na stronach Internetowych? Przecież Internet to coś znacznie więcej, niż tylko usługa www, zdajemy się o tym na co dzień zapominać, ale to fakt. Tego typu problemy związane z nowym prawem można mnożyć, czy polscy posłowie i senatorowie są na to gotowi? Szczerze wątpię.
A co z prywatnością?
W świecie w którym rządzi RODO i w kolejce w przychodni nie można wypowiedzieć (broń Boże) nazwiska kolejnego pacjenta w kolejce mamy mieć system, który nakazuje weryfikację tożsamości za pomocą profilu zaufanego, bankowości elektronicznej lub kopii dokumentu tożsamości, bo tylko takie opcje ostatecznie miały by sens? Prowadzi to do gromadzenia przez tych usługodawców ogromnych ilości danych o użytkownikach. Rodzi to ogromne wątpliwości w kwestii bezpieczeństwa tych danych. Gromadzenie przez serwisy skierowane do grupy o określonej orientacji seksualnej danych to już przecież gromadzenie danych wrażliwych, które podlegają szczególnej ochronie. Na te problemy zwraca również uwagę dr Maciej Kawecki, ekspert z zakresu ochrony danych osobowych oraz dziekan Wyższej Szkoły Bankowej w Warszawie.
Czy da się to obejść?
Na myśl od razu przychodzi mi mechanizm wdrożony ostatnio na Instagramie, który nie pozwala (teoretycznie) założyć konta dzieciom poniżej 13. roku życia. W praktyce jest tylko wybieg Facebooka, który nie chce narazić się na ewentualne kłopoty, bowiem system ten polega jedynie na oznaczeniu pola, które ma potwierdzać, że osoba rejestrująca się ma powyżej lat 13. I tak, z wielką dozą prawdopodobieństwa, będzie również z blokadą stron porno. Dzieci w wieku 12 lat wiedzą już bowiem jak działa i czym jest, VPN.
Zobacz więcej