freeimages.com

Chyba każdy z nas otrzymał kiedyś email napisany łamaną polszczyzną, a informujący nas o tym, że oto właśnie uśmiechnęło się do nas szczęście i nigeryjski książe/ senator/ król czy inny wódz narodu (niepotrzebne skreślić) umarł, a część jego fortuny może trafić na nasze konto. Oczywiście, aby to nastąpiło musimy wykonać szereg czynności, bo fortuna ta jest zagrożona i musimy ją najpierw uratować. 

Zazwyczaj tak zaczyna się próba oszustwa, zwana szerzej na świecie jako nigeryjski szwindel (nigerian scam). Przestępca rozsyła po świecie tysiące maili na adresy email zdobyte przeróżnymi sposobami i czeka, aż ktoś odpowie. W dalszym etapie prowadzi rozmowę tak, aby upewnić ofiarę, że to właśnie ona jest tą jedyną, która pomoże mu odzyskać rodzinną fortunę – choć oczywiście zdarzają się także inne scenariusze tego oszustwa. Następnie, w którymś z kolei liście wspomina, że, aby część fortuny trafiła na nasze konto, w ramach wdzięczności za pomoc, trzeba przelać jakąś kwotę jako koszty tej tajnej operacji. Resztę chyba możecie dopowiedzieć sobie sami. Warto w tym miejscu nadmienić, że jeszcze w latach 90 Amerykanie stracili w taki sposób około 100 milionów dolarów. Około roku 2000 straty wynosiły już ponad 200 milionów dolarów w USA i 150 milionów funtów w Wielkiej Brytanii. Wydaje się niemożliwe? A jednak.

W ostatnich dniach media obiegła informacja o zatrzymaniu przez Interpol jednego z najbardziej aktywnych, nigeryjskich oszustów, przedstawiającego się jako Mike. Tenże Mike wykorzystywał nieco zmodyfikowaną metodę oszustwa. Kontaktował się zazwyczaj z firmami w których wcześniej, w przeróżny sposób, instalował szkodliwe oprogramowanie, aby później, w imieniu osób pracujących w tej firmie lub też w imieniu kontrahentów prosić o przelanie jakichś kwot na podane konta. Niejednokrotnie wykorzystywany był sposób kontaktu w imieniu prezesa firmy z osobą zajmującą się w jej strukturze finansami. A jak odmówić szefowi, który prosi o przelanie jakiejś kwoty i podaje numer konta? Podobno w ten sposób, jednorazowo udało się ukraść ponad 15 milionów dolarów, a cały proceder 40 letniego Mike’a to wyłudzenia na łączną kwotę ponad 60 milionów dolarów.

Pewnie myślicie sobie w tej chwili, jakim durniem trzeba być, żeby uwierzyć w tego typu historie czy zaufać komuś wymieniając z nim jedynie maile. Okazuje się, że jest w tym metoda. Nad nigeryjskim szwindlem, a raczej nad zbadaniem schematu jego działania, pochylała się kiedyś, m.in. grupa badawcza Microsoftu. Wnioski są zaskakujące, acz bardzo proste. Naiwne historie z maili naciągaczy mają za zadanie najpierw wyłowienie z tłumu najbardziej naiwnych i niezdolnych do logicznego myślenia odbiorców. Nikt logicznie myślący nie odpowie przecież na tak idiotyczną próbę oszustwa. Po takiej selekcji przestępcy mają już materiał nad którym popracują dalej, bo jeśli ktoś odpowiedział raz, znaczy się, że połknął haczyk.