Axel Foley znowu będzie czarował na ekranie swoim uśmiechem. Czwartą część Gliniarza z Beverly Hills zrealizuje Netflix. I nie wiemy czy to dobrze, czy źle.

Minęło półtora roku odkąd Netflix przejął prawa do realizacji Gliniarza z Beverly Hills 4 – i ewentualnego kolejnego sequela – od Paramount. O samej kontynuacji z kolei mówiło się już od dobrych kilku lat, ale bez większych szczegółów. Teraz wszystko wskazuje jednak na to, że Netflix w końcu weźmie się za kontynuację historii z Axelem Foley’em w centrum. Zdjęcia mają ruszyć niedługo w Kalifornii.

Na razie niewiele więcej wiadomo. The Hollywood Reporter podaje, że na razie budżet na zdjęcia na zachodzie Stanów Zjednoczonych został wyznaczony na 78 milionów dolarów na 58 dni zdjęciowych (obejmuje jedynie płacę pracowników oraz opłaty stanowe). Za kamerą czwartej części Gliniarza z Beverly Hills mają stanąć Adil El Arbi i Bilall Fallah. Obaj odpowiedzialni byli w ostatnim czasie za inny powrót na ekrany po latach, czyli Bad boys for life. Dla samego Eddiego Murphy’iego to również kolejny powrót do kultowej roli z lat 80. i 90. W ostatnim czasie powrócił również jako książe Akeem w kontynuacji Księcia z Nowego Jorku, który wyprodukowany był przez Amazon i o którym raczej wszyscy chcielibyśmy jak najszybciej zapomnieć.

Niezbyt pocieszający jest również fakt, że za film, którego poprzednie części darzone są przez widzów wielką sympatią, zabiera się Netflix. Gigant na rynku usług strumieniowania wideo ma co prawda gigantyczne pieniądze do wydania, ale udane projekty filmowe tej platformy można zliczyć na palcach. Zależnie od gusty jednej, lub dwóch rąk.

A o Netflixie, filmach, ale również książkach, grach i technologiach co jakiś rozmawiamy w podcasię Zero-jedynkowy. Wpadnij, posłuchaj, zasubskrybuj. Jesteśmy na Spotify i innych agregatorach podcastowych.

{loadmoduleid 1126}