Bardzo wiele osób przesyła nam linki do stron na których wklejone są wypowiedzi pediatry z Przemyśla, który twierdzi, że odkrył lek na Covid-19. Do tego typu rewelacji należy podchodzić sceptycznie i ufać specjalistom.
Liczne portale związne z przemysłem farmaceutycznym odnotowują, że w aptekach wzmógł się popyt na lek pod nazwą Viregyt-K. Jest to lek na bazie amantadyny, stosowany od wielu lat i wydawany wyłącznie na receptę. Jego zwiększona popularność związana jest zapewne z publikacją tekstu ne stronie jednej z niepublicznych przychodni z Przemyśla. Pediatra tej przychodni, lekarz Włodzimierz Bodnar, napisał na stronie placówki, że w okresie luty – październik mam udokumentowane ponad 100 przypadków wyleczeń (Viregytem-K, przyp. red.) i codziennie przybywa ich lawinowo po kilkanaście. Znaczna część ich była o dość ostrym przebiegu. Część chorych miała choroby współistniejące, tak obciążające przy zachorowaniu. Tekst ten zniknął już ze strony przychodni, ale został już skopiowany na setki mniej lub bardziej wiarygodnych blogów, stron i portali.
Tego typu publikacje nie mają jednak żadnej merytorycznej i naukowej wartości. Tym dziwniejszy jest również fakt, że tego typu rewelacje w sieci podaje ktoś z wykształceniem medycznym. Badania naukowe na całym świecie mają swoje ściśle określone zasady, publikacja wyników tych badań również. Eksperymenty na niezwykle małej grupie, z punktu widzenia badań naukowych, pacjentów i opisywanie tego jako pewnik (wyleczyłem!) jest swego rodzaju kompromitacją. Dr hab. Tomasz Dzieciątkowski z Katedry i Zakładu Mikrobiologii Lekarskiej WUM twierdzi nie tylko, że wykorzystywanie amantadyny w ten posób jest niezgodne z rejestracją w Charakterystyce Produktu Leczniczego, ale może być również niebezpieczne. Jeden z czołowych polskich wirusologów i mikrobiologów twierdzi, że nie ma żadnych rekomendacji do zastosowania tego leku w przypadku chorych na Covid-19.
Dr Dzieciątkowski na łamach zdrowie.radiozet.pl powiedział:
Wszystkie doniesienia na temat przełomowego leczenia z Przemyśla powinny budzić wiele wątpliwości. Dlaczego? Pierwsza kwestia to sami pacjenci, którzy z rozpoznaniem COVID-19 powinni być leczeni albo w szpitalach jednoimiennych, albo na dedykowanych oddziałach obserewacyjno-zakaźnych. Jeśli lekarz pracujacy w nZOZ potwierdził u pacjenta zakażenie koronawirusem SARS-CoV-2, to tego pacjenta kieruje się do izolacji, jeżeli jest on słabo objawowy lub bezobjawowy i nie prowadzi się u niego leczenia, a jeśli pogarsza się jego stan zdrowia, to wysyła się go do szpitala, gdzie nie zajmuje się nim lekarz nZOZ. Jeśli zaś chodzi o samą amantadynę, to jest ona stosunkowo starym lekiem używanym w tej chwili bardzo niechętne wyłącznie w terapii zakażeń wirusem grypy typu A, gdzie nie ma nawet wskazań, by stosować ją w przypadku grypy typu B. Ewentualnie znajduje ona zastosowanie w leczeniu choroby Parkinsona. Mechanizm jej działania w przypadku wirusa grypy polega na podwyższeniu pH endosomów, co zapobiega fuzji wirusa z błonami komórki oraz na wiązaniu się ze strukturalnym białkiem M2 wirusa grypy (kanał wapniowy) i jego blokowaniu. Proces ten uniemożliwia wnikanie jonów wapnia do wnętrza wirusa i utrudnia zakażenie. Koronawirusy SARS-CoV-2, mają zupełnie inny mechanizm wnikania wirusa do komórki niż wirusy grypy, a w związku z tym amantadyna jako taka nie będzie na nie działała. Dlatego też nie ma żadnych rekomendacji do stosowania tego typu leku w przypadkach zakażeń COVID-19. Natomiast jeśli jakiś lekarz czy zespół badawczy chcieliby przebadać terapeutyczne właściwości amantadyny w zakażeniach SARS-CoV-2, to musieliby oni poprosić o zgodę stosownej komisji bioetycznej na wykorzystanie tego leku – jak to się określa – „off-label”, czyli poza wskazaniami umieszczonymi w charakterystyce produktu leczniczego. Nie wolno tego robić tego na własną rękę. Nie należy też zapominać, że amantadyna ma szereg działań ubocznych, gdzie na pierwszy plan wysuwają się zaburzenia nerwowo-mięśniowe czy objawy psychotyczne. Ma ona też wpływ na elektrofizjologię serca, w tym na wydłużenie czasu trwania potencjału czynnościowego, poprzez zahamowanie napływu repolaryzujących jonów potasu, co może potencjalnie powodować arytmię. Jest to wyraźnie opisane w jej Charakterystyce Produktu Leczniczego. Jednocześnie prowadząc tego typu badania kliniczne, nie wolno zapominać o jednoczesnym prowadzeniu grupy kontrolnej, gdzie podawane byłyby inne zarejestrowane do COVID-19 leki oraz potencjalnie obojętne placebo. Bez tego trudno wyciągnąć jednoznaczne wnioski na temat skuteczności zastosowanej terapii eksperymentalnej. Jeszcze raz należy podkreślić, że amantadyna nie znalazła się w żadnym międzynarodowym badaniu klinicznym, poświęconym rozmaitym terapiom skierowanym przeciwko COVID-19. Ani badania SOLIDARITY, ani badanie RECOVERY nie rozważały nawet jej użycia. Chyba jednak o czymś to świadczy.
Viregyt-K, jak czytamy na ulotce leku, ma działanie przeciwwirusowe i przeciwparkinsonowe. Jako skutki uboczne może powodować nudności, bezsenność, zawroty głowy, nerwowość, zaburzenia koncentracji, zaburzenia widzenia, zaburzenia oddawania moczu, omamy, ból głowy, wymioty, anoreksja, zaparcie lub biegunka, suchość błon śluzowych jamy ustnej, spadki ciśnienia tętniczego krwi występujące podczas zmiany pozycji na pionową, obrzęki obwodowe, zaburzenia pamięci, depresja, drgawki, niewydolność serca, podrażnienie oczu, nadciśnienie, zmiany obrazu krwi, psychozy, zaburzenia mowy,skórne reakcje nadwrażliwości, nadwrażliwość na światło. U pacjentów w podeszłym wieku z zaburzeniami czynności nerek oraz u pacjentów, u których w przeszłości występowały drgawki istnieje ryzyko wystąpienia stanu splątania oraz drgawek.
Czy Viregyt-K leczy z Covid-19? Tego oczywiście nie przesądzamy. Od tego są badania naukowe i testy. A tych świadczących o działaniu tego leku w przypadku zakażeń SARS-CoV-2 nie ma.
Aktualizacja: Neurolog prof. Konrad Rejdak otrzymał zgodę komisji bioetycznej i jest w trakcie kolejnych badań dotyczących skuteczności stosowania amantadyny w leczeniu chorych neurologicznych zagrożonych infekcją SARS-CoV-2, możemy przeczytać na abczdrowie.pl. Wszystko jest jednak nadal w bardzo wstępnej fazie testów. W czasie ich trwania zaobserwowano, że na grupie ok. 20 pacjentów z zakażeniem wirusem SARS-CoV-2 potwierdzonym testem, którzy wcześniej przyjmowali amantadynę, nie rozwinął się pełnoobjawowy Covid-19, jak również po przejściu infekcji nie pogorszył się ich stan neurologiczny. Swoje obserwacje prof. Konrad Rejdak wspólnie z prof. Pawłem Griebem z IMDiK Polskiej Akademii Nauk opisali, a wynik ich pracy trafił do prestiżowego czasopisma naukowego Multiple Sclerosis and Related Disorderd. Uczeni są w wyciąganiu ostatecznych wniosków na razie ostrożni, ale badania będą kontynuowane. Już w maju tego roku o być może pozytywnych efektach zastosowania amanatdyny informowali lekarze z Francji i Hiszpanii – mówi dr Grzesiowski, ekspert Naczelnje Rady Lekarskiej d.s. Covid-19. Na ten moment brak jest jednak potwierdzenia w postaci skończonych badań na ten temat, a stosowanie tego leku na własną rękę jest niebezpieczne.
Zobacz więcej