Szybko rozprzestrzeniający się w Izraelu wariant delta koronawirusa przetasowuje rządowe restrykcje.

Ilośc przypadków nowych zakażeń w Izraelu rośnie. Ma to związek z rozprzestrzeniającym się wariantem delta wirusa SARS-CoV-2, który, zdaniem ekspertów, jest aż o 50 do 60 procent bardziej zaraźliwy od wariantów z którymi zetknęliśmy się do tej pory. Rząd Izraela nie chce wprowadzać kolejnych, twardych restrykcji, które spowodowałyby ograniczenie transmisji, ale jednocześnie kolejne szkody dla gospodarki. Zamiast tego, premier Naftali Bennett, proponuje tzw. miękkie tłumienie.

Nowe podejście ma polegać na ścisłej kontroli nowych przypadków, szerokie zachęcanie do zaszczepienia tych osób, które do tej pory tego nie zrobiły – w Izraelu w pełni zaszczepione jest nieco ponad 57 procent społeczeństwa – szybkim testowaniu podejrzanych przypadków oraz maskach. Te mają być bezwzględnie wymagane w pomieszczeniach zamkniętych, Izrael zamierza również wprowadzić obowiązek kwarantanny dla wszystkich osób przybywających do kraju.

Nowe podejście rządu izraelskiego ma poparcie wśród ekspertów krajowych, ale nie wszyscy są z niego zadowoleni. Minister zdrowia Izraela powiedziała, że wdrażane obecnie podejście opiera się na założeniu, że w kraju nie wystąpi gwałtowny wzrost ciężkich przypadków Covid-19 i waha się, czy takie podejście jest dobre. Obecnie za 90 procent nowych przypadków zakażeń odpowiada indyjski wariant delta koronawirusa. Izrael od niedzieli oferuje również osobom o obniżonej odporności trzecią dawkę szczepionki Pfizera i BioNTech. Rząd rozważa również możliwość szczepień dzieci poniżej 12 roku życia. W związku z rozprzestrzenianiem się wariantu delta szacuje się, że obecnie do uzyskania odporności stadnej zaszczepionych powinno zostać 80 procent społeczeństwa.