W wyniku zderzenia sondy NASA z asteroidą jej orbita została skrócona, wobec czego misję DART uznaje się za udaną.
26 września sonda NASA, w ramach samobójczej misji DART, wysłana została na czołowe zderzenie z odległą asteroidą. Celem misji było sprawdzenie, czy uda się zakłócić jej lot na tyle, żeby w podobnym przypadku uchronić Ziemię przed bezpośrednim kontaktem. Misja okazała się sukcesem, poinformowała NASA na wczorajszym briefingu.
Opracowywana przez siedem lat misja kosztowała amerykańskich podatników 330 milionów dolarów. Sonda DART poruszała się z prędkością 14 tysięcy mil na godzinę. Cały proces śledzony był z Ziemi, dopóki sygnał, wraz z uderzeniem, nie został utracony. Nieco później zaczęły napływać pierwsze materiały. Teleskopy rozmieszczone na całym świecie, a także te operujące w kosmosie, dostarczały następnie informacji jak uderzenie zmieniło tor lotu asteroidy Dimorphos. Był to jedynie pierwszym z cyklu eksperymentów, które mają dać odpowiedź na to, czy jesteśmy i będziemy w stanie ochronić Ziemię w przypadku, gdyby w przyszłości podobna asteroida znalazła się na kursie kolizyjnym z naszą planetą. Wszak nie mamy w rzeczywistości do dyspozycji ekipy Bruce’a Willisa z Dnia zagłady.
Porównanie pomiarów astronomicznych sprzed i po uderzeniu wykazało skrócenie trajektorii orbity Dimorphos, co dowodzi, że zastosowana przez NASA metoda jest realną techniką umożliwiającą przesunięcie asteroidy z ewentualnego kursu kolizyjnego z Ziemią.
{loadmoduleid 1123}
Zobacz więcej