Pomysłów na to, że jakimś sposobem zablokować ponografię w Internecie osobom nieletnim było już co najmniej kilka. Podobne projekty pojawiały się, między innymi, w Wielkiej Brytanii i w Polsce. Skutecznie jednak, póki co, wdrożono go w stanie Luizjana, na południu Stanów Zjednoczonych.

Według nowego prawa stanowego Luizjany użytkownicy stron pornograficznych będą musieli zweryfikować swój wiek, zanim zostaną dopuszczeni do treści na nich zawartych. Weryfikacja wieku ma następować za pomocą aplikacji LA Wallet, która wymaga podpięcia do niej swojego dokumentu parawa jazdy lub stanowego dowodu osobistego – coś na kształt naszego mObywatela. Pierwszą stroną, która dostosowała się do nowych wymagań jest Pornhub. Pomysłodawcą nowego prawa była Laurie Schlegel, która argumentując zasadność wprowadzenia takich zmian w porządku prawnym stanu przytoczył słowa Billie Eilish, która powiedziała niedawno, że oglądanie pornografii w dzieciństwie odcinęło na niej silne piętno.

Wdrożenie takich rozwiązań, podobnie jak w innych miejscach na świecie, które tego próbowały, wywołało dyskusję na temat wolności. W Stanach Zjednoczonych toczy się obecnie dyskusja na temat tego, czy prawo Luizjany nie stoi w sprzeczności z konstytucyjną zasadą wolności słowa. 

Ustawodastwo to jest niebezpiecznym krokiem w kierunku cenzury i powinno byc odbierane jako próba usunięcia seksu i informacji o nim z przestrzeni publicznej, powiedział BBC Mike Stabile, działacz na rzecz wolności słowa.

Podobne próby podejmuje również Wielka Brytania ze swoim Online Safety Bill, na którym z kolei wzoruje się obecny polski rząd, który od dobrych kilku lat, co jakis czas, odświeża pomysły blokowania porno w sieci. Jednym z ostatnich pomysłów, z końca 2022 roku, był projekt ustawy o ochronie małoletnich przed dostępem do treści nieodpowiednich w Internecie. Obecnie jest w fazie opiniowania. 

Założenia nowej ustawy to:

  • wprowadzenia bezpłatnego, skutecznego i prostego w obsłudze mechanizmu blokowania dostępu do treści pornograficznych w sieci,
  • podejmowania działań promocyjnych na rzecz uświadomienia abonentów o możliwości skorzystania z usługi ograniczenia dostępu do treści pornograficznych w sieci i skorzystania z nich,
  • opracowania raportu o podjętych przez siebie działaniach, mających na celu promowanie korzystania przez abonentów z rozwiązań ograniczających dostęp do treści pornograficznych w Internecie.

O tym, czy dostawcy spełniają swój obowiązek decydowałby, po kontroli, odpowiedni ds. cyfryzacji minister. Jeśli nie w zanadrzu byłyby kary. Takie rozwiązania, jeśli zostałyby przyjęte, umożliwiałyby dostęp do narzędzi kontroli rodzicielskiej rodzicom dzieci i młodzieży, korzystającym z Internetu. W praktyce propozycję włączenia takiej usługi dostawca składałby każdemu nowemu klientowi. Usługa dostarczana byłaby nieodpłatnie. Co ciekawe jednak, dostawca zobowiązany byłby do prowadzenia rejestru osób, którzy na taką propozycje przystali, ale także tych, którzy jej włączenia odmówili.

W 2019 roku projekt rozwiązań w sprawie weryfikacji wieku użytkowników stron pornograficznych opierał się głównie na propozycjach Stowarzyszenia Twoja Sprawa. Wzorem dla rządu miały być tutaj być wspominane regulacje brytyjskie, które jednak, w chwili polskiej propozycji, były już w zasadzie w martwym punkcie. Na początku 2020 roku temat jednak wrócił. 13 stycznia 2020 roku w rozmowie z RMF FM ówczesny minister cyfryzacji, Marek Zagórski, przedstawił nowy pomysł na wprowadzenie omawianej blokady. Zdaniem ówczesnego szefa resortu cyfryzacji można to zrobić na poziomie przeglądarki internetowej. Nie padły bliższe szczegóły ponad to, że użytkownik w jakiś sposób musiałby autoryzować się w przeglądarce specjalnym kluczem bez którego nie byłby w stanie dostać się do strony z pornografią. Jak owy klucz i na jakiej zasadzie oraz przez kogo byłby generowany, tego się wtedy nie dowiedzieliśmy. Minister Zagórski dodał nawet, że szczegóły trzeba dogadać z dostawcami przeglądarek, a tych jest zaledwie kilku (sic!), co było i jest oczywistą nieprawdą. 

Rozwiązania rodzące problemy

Wprowadzenie takich rozwiązań niesie za sobą wiele problemów. Ścianą o jaką rozbili się Brytyjczycy, była sama definicja pornografii. Według zapisów Digital Economy Act była to nie tylko grafika i materiały wideo, ale także tekst i materiały audio. Regulacje brytyjskie z lat 2017-2019 przewidywały implementację technologii sprawdzającej wiek użytkownika na wszystkich tego typu stronach, także na tych, które swoją działalność prowadzą poza UK. Takich usługodawców są miliony. Brytyjskie prawo nie nakładało jednak żadnych obostrzeń w stosunku np. do sieci społecznościowych. A czy na Instagramie nie można znaleźć materiałów, które łatwo zakwalifikować można jako pornograficzne? A czy materiały pornograficzne można znaleźc jedynie na stronach Internetowych? Przecież Internet to coś znacznie więcej, niż tylko usługa www, zdajemy się o tym na co dzień zapominać, ale to fakt. Tego typu problemy związane z nowym prawem można mnożyć. 

{loadmoduleid 1123}