Zaszczepiłem się dziś szczepionką AstraZeneca. Powiem wam, coi i jak wygladało w trakcie całego procesu szczepienia.
Jestem już po pierwszej dawce szczepionki AstraZeneca. Szczepiłem się w punkcie w Katowicach. Sama organizacja z mojej perspektywy (akurat w dniu mojego szczepienia) nie wyglądała najlepiej. Szczepienie było przesunięte w czasie o jakieś półtorej godziny. Na plus zaliczam jednak to, że czuwający nad całym procesem strażacy Państwowej Straży Pożarnej poinformowali o opóźnieniu oraz podali przyczynę takiego opóźnienia. Sytuacje nieprzewidziane się zdarzają więc opóźnienie, choć denerwujące i uporczywe, dało się przeżyć.
Kiedy przyszła już moja kolej grupa kilku osób została poproszona o wejście do Międzynarodowego Centrum Kultury. Najpierw nastąpił automatyczny pomiar temperatury, który jednak bardziej nie działa, niż działa. W większości przypadków czytniki z kamerą nie potrafiły po prostu prawidłowo odczytać temperatury, mimo poprawnej postawy i umieszczenia swojego wizerunku w stosownych ramach. Być może to efekt długiego przebywania na zewnątrz, pogoda nie była łaskawa. Proces rejestracji i odprawy (badania lekarskiego) przeszedł już jednak bardzo sprawnie. Lekarz przyjmuje od pacjenta ankietę oraz przeprowadza podstawowy wywiad dotyczacy przejścia w przeszłości wstrząsu anafilaktycznego, przebytych chorób w ostatnim czasie, czy też występowania jakichś chorób przewlekłych, czy przyjmowania na stałe jakichś leków. Pacjent zakwalifikowany bezpośrednio przechodzi do szczepienia.
Szczepienie jest w zasadzie bezbolesne i można je porównać do letniego ukłucia komara. Trwa kilkanaście sekund, po czym przechodzimy do miejsca w którym powinno się odczekać kilkanaście minut w oczekiwaniu czy w organizmie nie dochodzi do jakiejś nagłej reakcji. Jeśli nic się nie dzieje pacjent opuszcza punkt szczepienia, otrzymując kartę informacyjną o szczepieniu w której zawarte są jego dane, nazwa i partia szczepionki oraz data podania drugiej dawki.
Na i teraz najwiażniejsze, samopoczucie po szczepieniu. Od szczepienia w chwili pisania tych słów minęło jakieś 6, 7 godzin. Na ten moment nie mam żadnych odczynów poszczepiennych. Nie mam bólu w miejscu wkłucia, ani zaczerwienienia, czuje się bardzo dobrze i w tej chwili brak jakiejkowliek reakcji organizmu. Jeśli musiałbym się doszukać czegokolwiek po szczepieniu to wskazałbym na lekką senność, ale trudno powiedzieć czy ma to jakikolwiek z nim związek. Oczywiście w kolejnych godzinach czy dniach może się to zmienić dlatego też wpis ten będzie aktualizowany.
aktualizacja, 30.03.2021: Kolejna noc bez zupełnie żadnych objawów szczepienia. Samopoczucie bardzo dobre. Lekki ból w miejscu wkłucia. Wydaje się, że na tym możnaby zakończyć szczepionkowy wpis.
aktualizacja, 29.03.2021: Po pierwszej nocy. W zasadzie w całości przespana, ale pojawiły się pocenie i dreszcze, zupełnie tak, jak mam w przypadku grypy. Jest również uczucie lekkiego rozbicia, ból głowy oraz delikatne spowolnienie i nadwrażliwość. Pojawił się również ból ramienia w miejscu wkłucia. Cały dzień jednak o samopoczuciu raczej dobrym. Wieczorem już żadnych dolegliwości.
Szczepcie się. Ratujcie życia – swoje oraz innych ludzi.
Zobacz więcej