Nintendo nie żartuje, jeśli chodzi o swoje stare gry. I te nowe zresztą też.
Latem tego roku Nintendo ogłosiło, że wydaje wojnę wszystkim stronom z tzw. ROMami, czyli obrazami oryginalnych gier, których można używać np. w emulatorach konsol i starszych komputerów, aby przypomnieć sobie jak to drzewiej w elektronicznej rozrywce bywało. Powodem tego jest fakt, że Nintendo wiele ze swoich kultowych tytułów odświeża co jakiś czas, a to chociażby przy okazji premier konsol mini, a to przy okazji wydania jakiejś gry na konsolę Switch. Po ogłoszeniu programu zero tolerancji oczy Japończyków skierowały się ku dwom stronom, LoveROMS.com i LoveRETRO.com.
Właścicielami tych stron był Jacob Mathias z Arizony, który zorientowawszy się, że jest na celowniku giganta, szybko zdjął swoje strony z sieci. Podobnie postąpili także inni, ale to pan Mathias, wraz z małżonką, która później dodana została przez Nintendo do pozwu, będą mieli kłopoty. Aby uniknąć wieloletniej sądowej batalii obie strony usiadły do stołu w celu polubownego załatwienia sprawy. Mathiasowie z Arizony mogą nie chcieć jednak klikać lubię to pod informacjami o nich, ponieważ sędzia Jennifer G. Zipps ostatecznie ustaliła, że za wielokrotne, bezpośrednie i pośrednie naruszenie znaków towarowych i praw własności Nintendo (do czego się przyznali), muszą zapłacić 12 milionów 230 tysięcy dolarów grzywny, a także pozbyć się wszelkiego sprzętu związanego z Nintendo, w tym gier i emulatorów, a także przekazać Japończykom prawa własności do domen LoveRETRO.com i LoveROMS.com.
Na domiar złego zostali także obciążeni kosztami sądowymi, a swoich prawników także muszą opłacić z własnej kieszeni. Koszty sądowe i koszty prawników po stronie Nintendo, zgodnie z decyzją sądu, opłaci sama firma.
Zobacz więcej