Pamiętacie gigantyczny wyciek danych milionów klientów portalu Ashley Madison w 2015 roku? Portal umożliwiał intymne spotkania swoim użytkownikom z czego większość z nich była osobami w stałych związkach. Z usług portalu korzystały nawet znane w niektórych krajach osoby, urzędnicy rządowi czy samorządowi, a po wycieku danych wybuchł gigantyczny skandal. Właściciel Ashley Madison poszedł z ofiarami wycieku na ugodę i zgodził się wypłacić odszkodowania na kwotę łączną 11.2 miliona dolarów.

Wszystko zaczęło się w 2015 roku od gróźb grupy hakerskiej o nazwie Impact Team, która zagroziła upublicznieniem danych kilkudziesięciu milionów klientów portalu Ashley Madison (37 mln. użytkowników), jeśli ten nie zrezygnuje z dalszej działalności. Portal Ashley Madison powstał w 2001 roku i umożliwiał, w największym skrócie, pozamałżeński seks. Przedstawiciele Impact Team w swoich groźbach stwierdzali, że ludzie korzystający z tego typu serwisów nie zasługują na poszanowanie swojej prywatności. Ashley Madison z sieci nie zniknął, a kilka tygodni po upublicznieniu gróźb w sieci pojawiła się wspomniana lista klientów. Było to ponad 10 GB danych, adresy email, nazwiska, numery telefonów i kart kredytowych, w niektórych przypadkach także zdjęcia oraz preferencje seksualne. Dane pojawiły się najpierw w sieci TOR, ale szybko przedostała się do “zwykłej” sieci. I wybuchł skandal.

Wśród użytkowników portalu nie brakowało osób znanych z telewizji czy urzędników, zarówno szczebla rządowego, jak i samorządowego. Ci zbytnio nie ukrywali swojej aktywności w portalu korzystając z oficjalnych, służbowych adresów email w trakcie rejestracji. Wśród “namierzonych” znaleźli się także wojskowi czy pracownicy ONZ. Po prawie dwóch latach, właściciel Ashley Madison, firma Ruby Corp. znana pierwotnie jako Avid Life Media doszła do porozumienia z poszkodowanymi na zasadzie ugody. Ruby Corp. zgodził się na wypłatę łącznie 11.2 miliona dolarów odszkodowania. Daje to kwotę 3.500 tysiąca dolarów na głowę uczestnika pozwu. 

Przykład Ashley Madison musi być wykorzystany w przyszłości przez wszystkie podmioty wchodzące na rynek elektronicznego biznesu, w celu wdrożenia zabezpieczeń już na etapie projektowania swoich serwisów, żeby w przyszłości takie sytaucje nie miały miejsca.

 – powiedział serwisowi Bloomberg Amit Ashbel, akspert cyberbezpieczeństwa w Checkmax Ltd.

W momencie wycieku danych z portalu w 2015 roku mówiło się, że portal ma 20 tysięcy użytkowników z Polski.